czwartek, 29 grudnia 2011

Miss sporty - Shimmer Dust

Miss Sporty - Shimmer Dust, to jak dla mnie odpowiednik My Secret Star Dust Eye Shadow. I chociaż nie posiadam żednego kolorku z MySecret, to miałam z nimi styczność i moim zdaniem są do siebie naprawdę bardzo podobne.
Posiadam trzy kolorki Błyszczącego Pyłku: czarny (010 - Lavish), biało-kremowy (001 - Glitz) i brązowy (009 - Allure). Cienie są zamknięte w malutkich pojemniczkach z grubego plastiku. W środku opakowania znajduje się sitko zapobiegające zbyt dużemu wysypywaniu się cienia (i tak się sypie dużo). Cienie są ważne przez 30 miesięcy od otwarcia. Niestety nie wiem ile gram cienia znajduje się w opakowaniu (przypuszczam, że 3-4), ani ile kolorów jest dostępnych. Ja widziałam jeszcze różowe i zielone. Ich regularna cena to około 6-7 złotych, ja kupiłam każdy za 3. Bardzo mało, jak na taką wydajność (i niezłą jakość). Do makijażu wystarczy naprawdę odrobinka.


Oto zdjęcie opakowań:


Teraz konkrety: cienie sypkie, drobno zmielone, taki puszek. Wystarczy odrobinka, żeby uzyskać łądny efekt, są mocno napigmentowane.
Chyba każdy cień powinnam opisywać z osobna, bo są diametralnie inne.
Na początek biały, mój najmniej ulubiony. Nie przepadam za nim dlatego, że jest wypełniony po brzegi sporymi drobinami brokatu. Ja rozumiem, że ich zadaniem jest ładne błyszczenie, ale na Boga, nie takimi kawałkami na pół powieki. Poza tym, te jego "kawałeczki" osypują się na całą twarz. No mój faworyt, to to nie jest.
Czarny, jest przeciwieństwem białego nie tylko ze względu na kolor. On prawie w ogóle nie posiada drobinek, a te które ma są maleńkie (ale niektóre białe, strasznie się odznaczają O.o'). Czasami jak na niego patrzę, to wydaje mi się, że jest matowy. Jest bardzo mocno napigmentowany, trzyma się długo. Można sobie zapewnić niezły efekt.
No i last but not least - brązowy to jest mój faworyt! Według mnie tak właśnie te cienie powinny wyglądać. Mocno napigmentowane, błyszczące nie odrzucające swoich błyszczących kawałeczków na policzki. No cud miód.

Dodaję zdjęcia cienia delikatnie roztartego i nieroztartego. Zdjęcie bez lampy, kolory dość wiernie oddane:




Czy warto? Chyba można wypróbować. Zbliża się Sylwester, błysk jak najbardziej wskazany więc czemu nie? Na pewno się przyda, niektóre kolorki można też wpleść w makijaż dzienny. Ja zakupu nie żałuję, chociaż nie jestem fanką błyszczących powiek. Raz na jakiś czas można. Zaopatrzę się jeszcze w jeden cień z My Secret, żeby móc porównać. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz